Wyrok NSA z 24 czerwca 2016 r. (sygn. II OSK 2632/14)

Jedną ze spraw kasacyjnych, którą wspominam bardzo miło, jest ta, w której zapadł wyrok z 24 czerwca 2016 r. Naczelnego Sądu Administracyjnego (sygn. II OSK 2632/14). Czasem mówi się, że życie pisze scenariusze, których sami nigdy byśmy nie wymyślili - i tak właśnie było tutaj. Zaczęło się od wniosku o zgodę na wycinkę drzew z prywatnej działki celem umożliwienia dojazdu. Wniosku załatwionego odmownie. Stan faktyczny i uzasadnienia orzeczeń można poznać szukając w bazie orzeczeń NSA.

Z uzasadnień decyzji wójta i samorządowego kolegium odwoławczego wynikało, że przyczyną odmowy wydania decyzji zezwalającej na usunięcie drzew było to, iż działka leży w granicach obszaru chronionego krajobrazu. Na jego terenie zabronione jest likwidowanie zadrzewień śródpolnych, przydrożnych i nadwodnych. Rozstrzygnięcie swe wójt oparł jedynie na oględzinach działki, które wykazały, że rośnie na niej blisko 200 drzew, głównie sosen. Czyli w zasadzie spory lasek. Pracownicy urzędu gminy, a jakże, zmierzyli obwód pni na wysokości 130 cm od poziomu terenu i spisali protokół. I tyle. Na tej podstawie wójt wycinki odmówił, samorządowe kolegium odwoławcze orzekło utrzymać decyzję w mocy, a wojewódzki sąd administracyjny - powtórzywszy za organami administracji, co napisano w stosownym paragrafie rozporządzenia ws. obszaru chronionego krajobrazu przyjął, iż z akt sprawy bezspornie wynika, że w stosunku do działki przepis ów winien mieć zastosowanie. Krótko mówiąc, właściciel został z działką, na którą nie mógł nawet wjechać, bo uniemożliwiały to rosnące gęsto drzewa.

I na tym etapie sprawa trafiła do mnie. Gdy przeglądałem jej akta, uderzyła mnie lakoniczność uzasadnień wszystkich dotychczasowych rozstrzygnięć. Na działce rosną drzewa, więc stosujemy przepis o zadrzewieniach śródpolnych, przydrożnych i nadwodnych - tak można by chyba rzecz całą streścić. Tylko skąd wiadomo, że dwie setki samosiejek to właśnie takie zadrzewienia? I to w sytuacji, gdy nigdzie nie ustalono, aby na działce tudzież w jej najbliższej okolicy były jakieś pola, drogi lub zbiorniki czy cieki wodne? W to zatem uderzyłem, jak się okazało skutecznie, bo NSA uchylił nie tylko wyrok wojewódzkiego sądu administracyjnego, ale i wydane w postępowaniu administracyjnym decyzje.

Sprawa była opisywana przez dziennik Rzeczpospolita.

adwokat Paweł Wrześniewski