Bankructwo czyli upadłość

Wobec zawirowań na rynkach finansowych słowa "upadłość", "bankructwo", "postępowanie upadłoścowe" itp. odmieniane są ostatnio przez wszystkie przypadki. Choć generalnie wydaje nam się, że pojęcia te są jasne, to jednak o ich znaczeniu prawnym warto chyba powiedzieć kilka słów. Czym zatem jest upadłość i jak znaleźć się w sytuacji, gdy znienacka pojawia się w naszym życiu?

Upadłość to stan związany z niewywiązywaniem się z wymagalnych zobowiązań pieniężnych i wynikający ze specjalnego orzeczenia sądowego. Nierzadko dotyczy ona osoby prawnej (upadłość spółdzielni mieszkaniowej, upadłość spółki akcyjnej), ale wcale nie jest wykluczona upadłość osoby fizycznej (przy czym należy tu rozróżnić upadłość przedsiębiorcy, w praktyce funkcjonującą niekiedy jako upadłość firmy jednoosobowej - i procedurę znaną jako upadłość konsumencka czy upadłość konsumenta). Dotyka podmioty działające w bardzo różnych branżach, choć szczególne zainteresowanie budzą na ogół zdarzenia takie jak upadłość dewelopera czy biura podróży.

Upadłość jest terminem ustawowym, zaś bankructwo - potocznym. Prawnicy od czasu do czasu spierają się o znaczenie obu tych pojęć, generalnie jednak można przyjąć, że chodzi mniej więcej to samo. Z pewnym jednak zastrzeżeniem, o którym za chwilę.

Ustawa - Prawo upadłościowe i naprawcze (jej tekst jednolity ukazał się w Dzienniku Ustaw z 2009 r. Nr 175, poz. 1361) stanowi, że istnieją dwa rodzaje upadłości: upadłość likwidacyjna i upadłość układowa. Upadłość likwidacyjna sprowadza się w zasadzie do wyprzedania majątku bankruta i spłaceniu wierzycieli. Potem upadły (osoba prawna - np. spółka z o.o. czy spółka akcyjna, a także inne jednostki organizacyjne - np. spółka jawna, spółka komandytowa, spółka partnerska czy spółka komandytowo-akcyjna) często znika. Inaczej upadłość układowa. Ta od początku nastawiona jest na kontynuację działalności. Chodzi w niej o to, aby upadłemu pomóc w zaspokojeniu wierzycieli, a nie od razu zabierać mu przedsiębiorstwo. Jej nazwa wzięła się stąd, że kulminacyjnym momentem całego postępowania jest zawarcie porozumienia (zwanego układem) z tymi, którym bankrut jest coś winien. Gdzie tu upadłość, zapyta ktoś może - i będzie w tym trochę racji. Obecna upadłość układowa zwała się kiedyś postępowaniem układowym. Różnica niby niewielka, ale efekt psychologiczny zauważalny. Przedsiębiorcy niechętnie wnioskują o ogłoszenie własnej upadłości, bo nie chcą być postrzegani jako bankruci. Co innego być podmiotem postępowania układowego, a co innego - upadłościowego z możliwością zawarcia układu. W samej nazwie "układ" kryje się założenie kontynuowania biznesu. A z bankruta nic już przecież nie będzie - uważa się na ogół. Zasadne wydaje się zatem drobne uzupełnienie poczynionego wyżej zastrzeżenia, iż bankructwo i upadłość to mniej więcej to samo. Owszem, to samo - ale tylko jeśli chodzi o upadłość likwidacyjną.

Skoro o ogłaszaniu upadłości mowa, to trzeba przy okazji sprostować powszechne uproszczenie, żeby nie powiedzieć - błąd. Otóż często słyszymy o tym, że "spółka ogłosiła upadłość", "przedsiębiorca ogłosił bankructwo" itd. Otóż samodzielnie nikt w Polsce upadłości ogłosić nie może. Ogłasza ją sąd upadłościowy i tylko sąd upadłościowy. Przedsiębiorca może co najwyżej - a często nawet musi - złożyć wniosek o ogłoszenie upadłości (niekiedy określane też jako ogłoszenie o upadłości). Warto o tym pamiętać, bo w mediach i codziennych rozmowach gubi się to rozróżnienie dosyć często. Innym błędem - co dostrzeże każdy chyba prawnik - jest posługiwanie się pojęciem "upadłość przedsiębiorstwa". Chodzi o to, że w sensie prawnym przedsiębiorstwo jest ogółem składników majątkowych i niemajątkowych służących przedsiębiorcy do prowadzenia działalności gospodarczej. Bankrutuje przedsiębiorca, a nie przedsiębiorstwo - i o tym też dobrze wiedzieć.

Tym, co wielu zaciekawi, jest to, iż w Polsce nie każdego stać na bankructwo. Przewrotnie można powiedzieć, że aby zbankrutować (upaść), trzeba mieć pieniądze. Dlaczego? Otóż jeśli sąd upadłościowy stwierdzi, że w firmie zostało zbyt mało środków na pokrycie kosztów postępowania, upadłości po prostu nie ogłosi. Taki przedsiębiorca-widmo może jeszcze długo dryfować, tkwiąc w rozmaitych rejestrach i będąc zagrożeniem dla nieostrożnych kontrahentów.

Postępowanie upadłościowe jest na tyle złożone, że warto wesprzeć się w nim radą i pomocą prawnika. Zwłaszcza przy sporządzaniu dokumentów typu wniosek o ogłoszenie upadłości (wniosek o upadłość) czy dochodzeniu należności od niewypłacalnego przedsiębiorcy taka asysta jest pożądana. Zachęcam do kontaktu.

adwokat Paweł Wrześniewski